Warszawska Hala Koszyki to miejsce, które szturmem zdobyło stolicę w swojej nowej odsłonie i już od trzech lat dostarcza kulinarnych atrakcji. Miejsce jest modne i na pewno należy do tych mocno ‘instagramowalnych’ obiektów. Czego tam nie ma- knajpki, bary, sklepy, cukiernie, do wyboru do koloru. Pod jednym dachem zjemy coś z kuchni tajskiej, hinduskiej, japońskiej, mamy wybór świeżych ostryg w osobnym barze i kolorowych drinków, od których nie raz może się w głowie zakręcić.
Obiekt architektonicznie jest ciekawy, dobrze podzielony na strefy i poziomy, z zachowaniem elementów wystroju poprzedniego miejsca i tamtego klimatu.
I z pozytywów to by było na tyle. Byłam tam kilka razy, ostatnio w niedzielę w porze obiadowej, powiem wprost: dookoła pełno wrzeszczących dzieci z bardzo modnie i stylowo ubranymi rodzicami, taki weekendowy ‘Sunday best’. Czworonogów też było bez liku. No cóż, co kto lubi.
Ceny warszawskie, ale w sumie jakie mają być-modny adres zobowiązuje do tego, aby talerz makaronu kosztował 50 zł. Hmmmm
Nie piszę o tym miejscu po to, aby kogoś zniechęcić, taka moda kulinarna i styl jest w wielu miastach w Polsce. Hala Koszyki wygrywa dzięki dobrej lokalizacji, ciekawemu ogródkowi.
Szczerze powiem, że zdecydowanie wolę halę Mercado Bom Sucesso w Porto. Niby tak samo, ale inaczej.