Koniecznie zajrzyjcie do księgarni Lello, która zainspirowała samą J.K.Rowling. Jej rzeźbiony wystrój przyprawić może o każdego o zawrót głowy. Jednak kolejka do wejścia jest dość długa, zarezerwujcie więc sporo czasu na to miejsce.
Warto spędzić wieczór w rejonie starego miasta, w pobliżu słynnego Ponte Dom Luis I, (most Ludwika I), gdzie nastrojowe knajpki na nabrzeżu serwują doskonałe krewetki i sardynki z grilla.
Skoro mowa o kuchni w Porto, na własne ryzyko spróbujcie serwowanej jedynie w tym mieście słynnej kanapki na gorąco zwanej Francesinha. Cóż to takiego ? To olbrzymia kanapka z bekonem, szynką, mięsem, frytkami zalana w całości gęstym sosem. Na wierzchu mamy też jajko i rozpuszczony ser. Co kto lubi, spróbować można, ale chyba niekoniecznie z zachwytem. Francesinhę znajdziecie w wielu knajpach.
Zdecydowanie lepiej pozostać przy portugalskich owocach morza, których różnorodność zadowoli największego smakosza. Do tego lampka różowego portugalskiego wina i jesteśmy w kulinarnym raju. Aby tego doświadczyć proponuję odwiedzić miejsce Mercado Bom Sucesso (www.mercadobomsucesso.pt, najbliższa stacja metra Casa de Musica), gdzie znajdziecie kilkadziesiąt stoisk w formie mini-restauracji serwujących kuchnię najwyższego lotu w mini cenie. Miejsce jest nieco oddalone od ścisłego centrum, stąd też turystów nie ma tam zbyt wielu, klientami są rodowici mieszkańcy miasta, a to oni właśnie gwarantują, że warto tam być.
